Jak pisze „Głos Nauczycielski”, rozporządzenie płacowe MEN znalazło się na ostatniej prostej. Ministerstwo edukacji nie podwyższyło proponowanych przez siebie minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego i pozostaje głuche na apele ZNP.
Resort Anny Zalewskiej skierował projekt nowego rozporządzenia w sprawie wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli do tzw. komisji prawniczej, co oznacza, że już wkrótce dokument ten zostanie – po konsultacjach społecznych i uzgodnieniach międzyresortowych – podpisany przez szefową MEN. Poznaliśmy też ostatnią wersję tego dokumentu. Niestety proponowane przez MEN stawki wynagrodzenia zasadniczego w niczym nie różnią się od tego, co ministerstwo przedstawiło na początku lutego br.
To oznacza, że minimalne stawki wynagrodzenia wzrosną od 1 kwietnia o 95 – 168 zł, czyli o 5,35 proc. w stosunku do 2017r.
Stawki minimalnego wynagrodzenia zasadniczego wyniosą w poszczególnych grupach nauczycieli:
* Z tytułem zawodowym magistra z przygotowaniem pedagogicznym:
stażysta – 2 417, czyli o 123 zł więcej niż obecnie
kontraktowy – 2 487, czyli o 126 zł więcej
mianowany – 2 824, czyli o 143 zł więcej
dyplomowany – 3 317, czyli o 168 zł więcej
* Z tytułem zawodowym magistra bez przygotowania pedagogicznego, tytułem zawodowym licencjata (inżyniera) z przygotowaniem pedagogicznym:
stażysta – 2 127, czyli o 108 zł więcej
kontraktowy – 2 180, czyli o 111 zł więcej
mianowany – 2 461, czyli o 125 zł więcej
dyplomowany – 2 889, czyli o 147 zł więcej
* Z tytułem zawodowym licencjata (inżyniera) bez przygotowania pedagogicznego, dyplomem ukończenia kolegium nauczycielskiego lub nauczycielskiego kolegium języków obcych, z pozostałym wykształceniem:
stażysta – 1 877, czyli o 95 zł więcej (w przypadku nauczycieli z “pozostałym wykształceniem” – o 344 zł więcej)
kontraktowy – 1 923, czyli o 98 zł więcej (“pozostali” – o 355 zł więcej)
mianowany – 2 160, czyli o 110 zł więcej (“pozostali” – o 414 zł więcej)
dyplomowany – 2 525, czyli o 128 zł więcej (“pozostali” – o 493 zł więcej)
W tym roku ministerstwo edukacji zaproponowało trzy tabele zaszeregowania. Do tej pory stosowano cztery. Z czego wynika ta różnica? MEN postanowiło ostatnią, czwartą, tabelę obejmującą nauczycieli o najniższych kwalifikacjach (czyli tabelę zatytułowaną “pozostali nauczyciele”) włączyć do trzeciej grupy zaszeregowania. “Dla nauczycieli obecnego (likwidowanego) czwartego poziomu wykształcenia (pozostałe wykształcenie) będą obowiązywały minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego takie same jak dla nauczycieli trzeciego poziomu wykształcenia” – czytamy w uzasadnieniu do projektu rozporządzenia.
Kwoty podwyżki – od 344 do 493 zł, czyli aż o 22 proc.! – robią wrażenie, ale grupa nauczycieli, którym wpadnie ona do portfela jest śladowa. MEN szacuje, że na dotychczasowym czwartym poziomie wykształcenia znajdowało się ok. 3700 osób – czyli 0,6 proc. wszystkich nauczycieli. Chodzi tu głównie o nauczycieli, którzy ukończyli studium nauczycielskie, studium wychowania przedszkolnego, studium nauczania początkowego i pedagogiczne studium techniczne. Ale także o nauczycieli posiadających tytuł mistrza w zawodzie, tytuł zawodowy trenera lub instruktora sportu, zaświadczenie potwierdzające posiadanie przygotowania do prowadzenia zajęć edukacyjnych w zakresie udzielania pierwszej pomocy, świadectwo złożenia państwowego nauczycielskiego egzaminu z danego języka obcego stopnia I lub II.
Pozostałe 99,4 proc. belfrów może liczyć na podwyżkę zasadniczego uposażenia o zaledwie 5,35 proc.
Kilkuset złotowe podwyżki wynagrodzenia zasadniczego dla dotychczasowej czwartej grupy zaszeregowania nie oznaczają zresztą, że nauczyciele ci rzeczywiście otrzymają dodatkowo aż takie pieniądze (brutto). “Powyższe rozwiązanie, tj. likwidacja czwartego poziomu wykształcenia, nie spowoduje dodatkowych skutków finansowych dla budżetu państwa i budżetów jednostek samorządu terytorialnego, gdyż wynagrodzenie zasadnicze jest tylko jednym z elementów wynagrodzenia średniego. Tak więc koszty związane ze wzrostem wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli, w związku z przeniesieniem czwartego poziomu wykształcenia do trzeciego, uwzględnione zostaną przez jednostki samorządu terytorialnego w polityce kształtowania wydatków ponoszonych na wynagrodzenia średnie nauczycieli” – zaznaczyło ministerstwo edukacji w uzasadnieniu do projektu rozporządzenia.
Jednocześnie resort Anny Zalewskiej przyznał, że wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela stażysty oraz kontraktowego legitymującego się wykształceniem na poziomie trzecim “jest nieznacznie niższe od wysokości płacy minimalnej” wynoszącej 2100 zł brutto. Aczkolwiek “otrzymywane przez tych nauczycieli dodatki do wynagrodzenia umożliwiają osiągnięcie płacy minimalnej bez konieczności wypłaty wyrównania, a nawet przewyższają wysokość płacy minimalnej”. Co w przypadku nauczycieli stażystów, którzy dodatków praktycznie nie otrzymują oraz kontraktowych, którzy pozbawieni zostaną od września br. dodatków na zagospodarowanie, nie jest do końca prawdą.
Ponadto także nauczyciele stażyści i kontraktowi z drugiej grupy (tj. osoby z tytułem magistra bez przygotowania pedagogicznego oraz z licencjatem z przygotowaniem pedagogicznym) dostaną wynagrodzenie zasadnicze niewiele większe od pensji minimalnej w gospodarce – odpowiednio o 27 i 80 zł.
Przeciwko proponowanym przez MEN stawkom wynagrodzenia zasadniczego zaprotestował ZNP. Związek negatywnie zaopiniował projekt rozporządzenia wskazując m.in. na fakt, że podwyżka o ok. 5 proc. od 1 kwietnia br. nie przewiduje wyrównania od 1 stycznia. Dlatego w skali całego roku wzrost wynagrodzeń wyniesie 3,75 proc. Biorąc pod uwagę inflację – podwyżka wyniesie tylko 1,45 proc.!
ZNP zwrócił też uwagę na fakt, że zgodnie z zasadą określoną w art. 30 ust. 11 Karty Nauczyciela podwyższenie wynagrodzeń nauczycieli powinno nastąpić nie później niż w ciągu trzech miesięcy po ogłoszeniu ustawy budżetowej, z wyrównaniem od 1 stycznia. Związek uważa też, że respektując ww. przepis KN należy wypłacić podwyżkę z wyrównaniem od 1 stycznia przy zachowaniu 5-proc. wskaźnika wzrostu płac. Jednocześnie ZNP podtrzymał swój wcześniejszy postulat zwiększenia wynagrodzeń nauczycieli o 15 proc. z wyrównaniem od 1 stycznia 2018 r.
ZNP przypomniał ponadto, że rząd sfinansował podwyżki z pieniędzy, które i tak już się znajdowały w budżecie na płace nauczycieli – chodzi o rezerwę celową nr 81. Wynosząca ponad 1 miliard złotych pozycja została zlikwidowana i włączona do subwencji oświatowej. Oprócz tego podwyżki zostały sfinansowane „ze środków pochodzących z likwidacji wielu elementów wynagrodzenia nauczycieli, wydłużenia awansu zawodowego, zaostrzenia zasad udzielania urlopu dla poratowania zdrowia, a także redukcji zatrudnienia w oświacie związanej z likwidacją gimnazjów”.
ZNP: „Biorąc pod uwagę, że przez ostanie kilka lat nie dokonano jakichkolwiek podwyżek wynagrodzeń nauczycielskich, zaproponowany wzrost wynagrodzenia zasadniczego, a zwłaszcza sposób jego finansowania ze zlikwidowanych składników wynagrodzenia nauczycieli, ograniczonych etatów, wydłużenia ścieżki awansu zawodowego, zdaniem ZNP, uwłacza godności zawodu nauczyciela” – czytamy w opinii Związku. I dalej “Zawód nauczyciela jest zawodem zaufania społecznego, wobec którego zostały zakreślone wysokie standardy etyczne, jak również wymogi dotyczące kwalifikacji oraz konieczność nieustannego doskonalenia zawodowego. Za szczególnymi wymogami dotyczącymi standardów wykonywania zawodu nauczycielskiego nie idzie jednak troska o należyte wynagradzanie nauczycieli”.
Źródło: tygodnik „Głos Nauczycielski”